Imogen Heap - Sparks [recenzja]
Autor: Czak Wojciech
Czeluści youtube'a. Na filmiku rozczochrana kobieta ze skłonnością do przydługich przemówień, oklejona muzycznymi nowinkami technicznymi, siada przed fortepianem. Klaśnie, krzyknie, mlaśnie, całość zapętli, dołoży klawisze i zanuci coś pod nosem, a powstały z tych dźwięków utwór dogłębnie porusza publiczność. Ta kobieta to Imogen Heap i właśnie wydaje swoją czwartą płytę - Sparks.
Imogen Heap to miłująca się w social media, niesamowicie rozgadana, odrobinę szalona i nietuzinkowa laureatka nagrody Grammy z troszkę rozstrojonym głosem. Znana jest przede wszystkim z kawałka Hide and Seek z drugiej płyty, a szerzej z jego refrenu, który można usłyszeć w utworze sławnego "rapera" Jasona Derulo. Jej kariera zaczęła się od I-megaphone, pierwszej solowej płyty wydanej w 1998 roku.
Klawiszowy szkielet i popowy pazur nawet po jakimś czasie potwierdzają, że lata 90, były dla niej najlepszym muzycznym okresem. Po 7 letniej przerwie, podczas której zaangażowała się w projekt Frou Frou, wydała wyżej wspominany, drugi krążek. Speak for Yourself to album niemalże doskonały, z kilkoma naprawdę wyśmienitymi utworami, które nawet dziś nie tracą na wartości. Rok 2009 przyniósł trzecią płytę artystki - Ellipse - choć lżejszą, wypełnioną delikatnymi dźwiękami i tracącą momentami animusz, to nadal dobrą. Płytę, którą zakochana w internecie Imogen, w krótkich zwiastunach muzycznych, zdążyła na pół roku przed premierą całą ujawnić.
Sparks - najnowszy, czwarty krążek długogrający Brytyjki, z półrocznym opóźnieniem przynosi świeży powiew... tego samego. Od pierwszego utworu - You Know Where To Find Me czuć, że jest to ta sama, kochająca zabawę dźwiękiem artystka. Klimat tego utworu jest jakby hołdem dla wcześniejszych dokonań Pani Heap. Krążek wypełniają dość miłe, wpadające w ucho, choć niekoniecznie mainstreamowe dźwięki z melancholijnymi smyczkami w Entanglement - do którego trzeba trochę cierpliwości i zrozumienia, z pozytywną energią i zabawą wokalem w The Listening Chair, który dopiero przy bliższym przesłuchaniu nabiera pełni muzycznego kolorytu, oraz chwilą egzotycznej podróży do roztańczonego kraju na dalekim wschodzie w Cycle song. Charakterystyczny, przykładnie popowy i bardzo ładny Telemiscommunications w kolaboracji z Deadmau5, od razu można dodać do ulubionych utworów.
Szósta na płycie kompozycja Lifeline - przyjemna z ciekawym refrenem, to jeden z pierwszych utworów, które można było posłuchać już trzy lata temu. W ramach akcji #heapsong od 2011 roku, fani na prośbę Imogen przesyłali różne dźwięki, które później stawały się częścią kolejnych, wydawanych co jakiś czas piosenek i tych, które poznaliśmy dopiero teraz, wraz z premierą. Co ciekawe, Imogen wykorzystała nawet dźwięk drzwiczek od pralki, które (jak dobrze przyłożyć ucho;) słychać w Minds without fear. Ten nieco orientalny kawałek to kandydat do miana najlepszej piosenki na płycie, smakowity i szybko zajmujący swoje miejsce w pamięci, dzielący to zaszczytne miejsce z Me the Machine. Ten z kolei jest doskonale pyszny i przykuwający uwagę od pierwszego przesłuchania! Idealny na leniwe piątkowe popołudnie.
Bitą śmietaną na deserze tych muzycznych przyjemności jest Climb to Sakteng. Dzięki fortepianowemu rdzeniowi i temu, że brak w nim konkretnego wokalu, można na trzy i pół minuty zanurzyć się gdzieś pomiędzy światem rzeczywistym a marzeniami, odlecieć i stanąć na szczycie świata, by po chwili delikatnie powrócić na ziemie za sprawą kolejnego utworu. The beast to przejmująca, bardzo ciekawa produkcja, z rewelacyjną linią wokalną, jeden z tych utworów, którego piękno odkrywa się po czasie.
Celowo pominąłem Neglected Space, bo to faktycznie zaniedbany, niezbyt ciekawy i męczący utwór. Duży minus. Natomiast pobudzający do życia singiel promujący płytę - Run-Time - kontynuuje passę wpadających w ucho. Żywy, ciekawy, pulsujący przyjemnymi dźwiękami, z niesamowicie sympatyczną końcówką, w sam raz do biegania.
Przedostatnia piosenka to kolejna podróż na inny kontynent. Słodko-kwaśna Xizi She Knows daje dużo satysfakcji, pozwala nodze poruszać się rytmicznie, a końcowe gitarowe brzmienia nadają zadziorności. Na sam koniec mały fenomen, pierwsza piosenka w technice 3D (wersja singlowa), pozwalająca na jeszcze większą immersje z muzycznym światem artystki. Propeller Seeds - bo tak nazywa się ten utwór, to zbiór pozostałych 899 dźwięków, wysłanych przez rzeszę zwolenników. Miłe, przyjemne, ale rewolucji nie będzie.
Dodam jeszcze, że najnowsze dzieło Imogen Heap można zakupić w kilku wersjach. Najciekawszą jest ta która kosztuje ponad 1200 zł, gdzie oprócz winyli, pamiątkowych książek, wszystkich utworów wydanych na osobnych płytach, można podziwiać również opakowanie zdobione śladami ludzkich stóp. Przy odrobinie szczęścia i nasza stopa mogła się tam znaleźć. A jeśli byliście jedną ze 100 osób, które zamówiły ten zestaw jako pierwsze, to prawdopodobnie już jesteście po imprezie, która odbyła się w centrum Londynu, gdzie odebraliście swoją paczkę z rąk samej Immi.
Szczerze? Całość spełniła pokładane w niej nadzieje, w szczególności że nie były jakieś wygórowane. To typowa ekscentryczna Imogen Heap z jej własnym, oryginalnym stylem. Płyta stworzona z fanami i dla fanów, ale każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Premiera albumu: 18.08.2014
Tracklista albumu Sparks:
1. You Know Where to Find Me
2. Entanglement
3. The Listening Chair
4. Cycle Song
5. Telemiscommunications (with deadmau5)
6. Lifeline
7. Neglected Space
8. Minds Without Fear (with Vishal-Shekhar)
9. Me the Machine
10. Run-Time
11. Climb to Sakteng
12. The Beast
13. Xizi She Knows
14. Propeller Seeds
Interesuje Cię twórczość Imogen Heap? Szukasz nowych brzmień?
Chcesz być na bieżąco? Polub nasz profil facebook! ;)
0 komentarze: