Chaotic pieces - Drifting Mind [recenzja]
Autor: Stanisław Bryś
Koncertowanie we dwójkę jest teraz bardzo modne. Kobieta jako piosenkarka, mężczyzna produkujący beaty i sterujący syntezatorami: tą ścieżką podążyło już wielu wykonawców, lecz taki schemat wciąż przyciąga zachwyconych fanów elektroniki. XXANAXX, Rebeka, Coals czy Rubber dots to nazwy rozchwytywane na polskim rynku alternatywy i nic nie wskazuje na to, że sytuacja się zmieni. Jeśli weźmiemy pod uwagę zaistniałe zjawisko, pojawienie się w peletonie poznańskiego kwartetu było z pewnością decyzją ryzykowną, której podjęcie nie zawsze mogło zaprocentować.
Oprócz aktywnej promocji w Internecie i wielkopolskim środowisku muzycznym, Chaotic pieces postanowiło zainteresować swoją twórczością telewidzów. Całkiem niedawno czwórka artystów pojawiła się w polsatowskim "Must Be The Music". Pomimo aprobaty ze strony jury, pozytywnych komentarzy w sieci i licznym porównaniom do Florence Welch czy Bjórk, formacji nie udało zakwalifikować się do półfinałów. Swoim stylem przyciągnęli jednak do siebie niemałą grupkę fanów, co zdecydowanie zwiększyło motywację do stworzenia nie najlepszego, ale całkiem intrygującego Drifting Mind.
Tak jak podkreśliłem, już na wstępie muzykom należy się duży plus za odwagę. W czasach, gdy ponad połowa kompozycji to kawałki żywcem wycięte z komputerowego programu, Asia Fostiak i spółka zdecydowali się na połączenie nowoczesnej elektroniki z rozszerzonym o perkusję i bas instrumentarium. Rozwiązanie niecodzienne zdecydowanie wyróżnia Chaotic pieces wśród innych wykonawców - co więcej, na samym minialbumie nie brzmi amatorsko i stanowi wręcz atut.
Pomimo tego, wspomniane peany o wokalistce i dotyczące jej skojarzenia z królową islandzkiej alternatywy i wschodzącą gwiazdą indie – popu są grubo na wyrost. Piosenkarka sprawnie przewodniczy brzmieniu, ale momentami możemy usłyszeć, jak jej wokal rozjeżdża się z linią melodyczną. Nie znaczy to jednak, że Drifting Mind nadaje się wyłącznie do jednorazowego odsłuchu. W całej tej elektronicznej, podsyconej nowoczesnymi syntezatorami atmosferze, kryje się coś, co nie pozwala zapomnieć o charakterystycznym Invisible czy City Games.
Bonobo, Massive Attack, Little Dragon – to właśnie tymi gwiazdami współczesnej alternatywy inspiruje się poznański kolektyw. Nie sposób nie dostrzec wpływów ich twórczości na płycie: neosoulowe, przyprawione solidną dawką trip-hopu dźwięki budują płynne, przestrzenne i rozbudowane pasaże, które hipnotyzują i powracają w najmniej oczekiwanych momentach. Niezależnie od tego, jak bardzo broniłbyś się przed I’ll follow you tudzież City Games, one dadzą o sobie niebawem znać.
Krążek Drifting Minds nie sposób ocenić zatem negatywnie. Pomimo że niektóre (i choć to zabrzmi przewrotnie, chaotyczne) kompozycje zostawiają spory niedosyt i czuć w nich niewykorzystany potencjał, Asia Fostiak z drużyną spełnili moje oczekiwania. To album odpowiedni do nocnej przejażdżki samochodem i na leniwe plażowanie. Czyżby rodził nam się polski Moderat?
0 komentarze: