Marcelina w krakowskim Magazynie Kultury [relacja]
Autor: K.O.
Zauroczeni klimatem Magazynu Kultury, z niecierpliwością wpatrywaliśmy się na przemian w zegarki i w drobną postać Marceliny siedzącej spokojnie przy jednym ze stolików. Koncert rozpoczął się z drobnym opóźnieniem, być może to zagranie taktyczne, bo nie od dziś wiadomo, że głód wyostrza zmysły :) a my byliśmy bardo głodni Jej występu, tym bardziej, że był to koncertowy debiut Marceliny w Krakowie.
Kilkanaście minut po 20:00 na scenie pojawił się gitarzysta Robert Cichy, a po sekundzie była także Marcelina. Trzeba przyznać, że duet tworzą niezwykły - On postawny facet z tatuażami, uzbrojony w gitarę, Ona na pierwszy rzut oka drobna dziewczynka w sukience w pszczoły. Nie widać było na Ich twarzach tremy ani zdenerwowania, od początku był za to ujmujący uśmiech Marceliny i ogromna staranność obojga o to, by podłapać kontakt z nieco onieśmieloną krakowską publicznością.
Jako, że była to akustyczna, kameralna wersja koncertu, przekrój instrumentów był skromny - gitary, harmonijka klawiszowa lub jak ktoś woli - melodyka, mirliton (zwany także kazoo) oraz... stopy, których duet używał w zastępstwie instrumentów perkusyjnych. Mimo ograniczonej ilości sprzętu, nie można powiedzieć, że była to minimalistyczna wersja występu. Bogactwo dźwięków, ciepły głos Marceliny i zakrawająca o wirtuozerię gra Roberta na gitarze sprawiły, że publiczność oniemiała z wrażenia.
Koncert nie miał słabych momentów, miał tylko te wspaniałe i wybitne. Do takich zaliczyć można na pewno kawałki Znikam, Bez Ramki czy cover zespołu Coldplay - Scientist. Były momenty niemal intymne i magiczne - Możesz zostać czy Tatku z pierwszej płyty. Podczas niezwykle energetycznego - Shake It Mama, Marcelina zaprezentowała także swoje talenty taneczne. Przezabawnych sytuacji też nie brakowało - śpiewając kawałek Me & My Boyfriend, Marcelina z ujmującą szczerością przyznała się, że zapomniała tekstu. Tłumaczyła to tym, iż myślała nad puentą dowcipu, którego domagała się publiczność i tekst jej uleciał :) Wybrzmiał także utwór Karmelove, który na płycie Marcelina wykonała w duecie z Piotrem Roguckim, tutaj zastąpionym z powodzeniem przez Roberta Cichego. Zresztą Robert udzielał się wokalnie także w innych numerach, a swój głos w pełni ujawnił w piosence Creed, którą na co dzień śpiewa w zespole June. Nie zabrakło tytułowej piosenki ostatniego albumu Wschody Zachody, a także innych świetnych numerów z tego krążka, m.in.: Modlitwa o Pszczoły, Nigdy Na Zawsze, Nie Maluję się czy Łap Mnie, który (jako jedyny na płycie) nie został napisany przez samą artystkę, a przez "klawego" Jacka Budynia Szymkiewicza z zespołu Pogodno. Kto był, z pewnością pamięta i potwierdzi nową ludową prawdę - "Marcelina jest klawsza!" ;)
Wieczór z Marceliną był bardzo udany, a koncertowa atmosfera przez nią stworzona uzależnia! Magia dźwięków oraz głos młodej i niezwykle zdolnej artystki, okraszone przesympatyczną konferansjerką sprawiły, ze chętniej będę wracał do Jej nagrań albumowych. Przyznam jednak, że w porównaniu z tym czego doświadczyłem na koncercie, płyty brzmią jakoś... bladziej. Brakuje mi na nich tego co wczoraj powaliło mnie na łopatki - ujmującej spontaniczności, zabawy formą, dźwiękiem, przepięknego uśmiechu wokalistki i Jej bezpośredniego kontaktu ze słuchaczem. Nie sposób dodać, że niezwykłą rolę odegrała także akustyka Magazynu Kultury i klimat tego miejsca, który otulał od pierwszych chwil po przekroczeniu jego progów. Z pewnością chętnie będę tam zaglądał, by nasiąknąć klimatem niesztampowych dźwięków, które są w tym miejscu promowane.
Z wielkim utęsknieniem czekam także na kolejny koncert Marceliny w Krakowie, którego publiczność na pozór trochę zimna i nieprzychylna, ale gdy jej serce zostanie zdobyte, staje się najwspanialszą i najwierniejszą publiką w Polsce. Trudno się dziwić, bo mnogość wydarzeń które odbywają się w tym mieście sprawia, że jest ona po prostu bardziej wymagająca. Uprzejmie donoszę, iż Marcelina zdobyła nasze serca!
Polecam także wywiad z artystką, który możecie przeczytać TUTAJ.
Z wielkim utęsknieniem czekam także na kolejny koncert Marceliny w Krakowie, którego publiczność na pozór trochę zimna i nieprzychylna, ale gdy jej serce zostanie zdobyte, staje się najwspanialszą i najwierniejszą publiką w Polsce. Trudno się dziwić, bo mnogość wydarzeń które odbywają się w tym mieście sprawia, że jest ona po prostu bardziej wymagająca. Uprzejmie donoszę, iż Marcelina zdobyła nasze serca!
Polecam także wywiad z artystką, który możecie przeczytać TUTAJ.
A poniżej krótki fragment coveru Coldplay - Scientist z wczorajszego występu Marceliny:
autor: K.O.
Pięknie napisane, Pięknie zaśpiewane! :))
OdpowiedzUsuń